Kapitan LOT nie wpuścił osoby z niepełnosprawnością na pokład. Co poszło nie tak?

Widok na samolot stojący przy terminalu lotniska – symbol podróży i wykluczenia, związanego z odmową wejścia na pokład osobie z niepełnosprawnością.

Wyobraź sobie, że wszystko masz dopięte na ostatni guzik: dokumenty, bilet, opiekuna, wsparcie lotniskowe. I nagle – mimo to – słyszysz, że nie polecisz, bo jesteś „zbyt dużym ryzykiem”. Taka sytuacja spotkała kobietę z niepełnosprawnością na warszawskim lotnisku przed lotem do Brukseli. Decyzję podjął kapitan samolotu PLL LOT. Tłumaczenie? „Względy bezpieczeństwa”. Ale nikt dokładnie nie wie, o co chodziło.

Według informacji RMF24 i Rynku Zdrowia, kobieta miała wszystkie wymagane dokumenty i wsparcie, a mimo to została wykluczona z podróży. To nie tylko szokujący przypadek – to też pytanie o to, czy prawa osób z niepełnosprawnościami w Polsce naprawdę są przestrzegane. I czy mamy procedury, które chronią wszystkich pasażerów w równym stopniu.

Co się wydarzyło na pokładzie samolotu do Brukseli?

Według relacji RMF24 i Rynku Zdrowia, kobieta z niepełnosprawnością miała polecieć do Brukseli samolotem LOT. To nie był jej pierwszy lot tą trasą – wcześniej podróżowała bez problemu, bez incydentów czy interwencji personelu. Tym razem również wszystko było przygotowane: miała przydzielonego asystenta, pomoc lotniskową, dokumentację medyczną i bilety.

Niespodziewanie jednak kapitan maszyny odmówił wpuszczenia jej na pokład. Argumentacja była krótka: pasażerka „może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa lotu”. Nie wskazano żadnych konkretnych powodów, nie wykonano dodatkowej konsultacji medycznej, nie przeprowadzono rozmowy z pasażerką czy opiekunem. LOT zasłania się przepisami wewnętrznymi i twierdzi, że decyzja należała wyłącznie do kapitana. I choć formalnie miał takie prawo, budzi to poważne pytania o kryteria i brak przejrzystości.

Do tej pory przewoźnik nie przedstawił publicznych przeprosin ani dodatkowych wyjaśnień. Brak stanowiska tylko potęguje wrażenie niesprawiedliwości i pogłębia brak zaufania.

Jakie prawa mają pasażerowie z niepełnosprawnością?

Zgodnie z rozporządzeniem (WE) nr 1107/2006 Parlamentu Europejskiego i Rady, osoby z niepełnosprawnościami mają prawo do podróżowania samolotem bez dodatkowych opłat i bez dyskryminacji. Rozporządzenie to obowiązuje na terenie całej Unii Europejskiej i ma charakter wiążący dla wszystkich przewoźników operujących w UE.

Linie lotnicze nie mogą odmówić przewozu wyłącznie ze względu na niepełnosprawność, chyba że istnieją udokumentowane przeciwwskazania dotyczące bezpieczeństwa. W przypadku ewentualnych ograniczeń, przewoźnik powinien zapewnić alternatywne środki lub dokładnie wyjaśnić powody odmowy.

W tym przypadku kobieta była przygotowana i wcześniej odbywała podróże tą samą trasą, co dodatkowo podważa zasadność decyzji kapitana. Brak komunikatu o konkretnym zagrożeniu, brak wyjaśnień i unikanie odpowiedzialności przez przewoźnika mogą być traktowane jako naruszenie tych przepisów.

Dlaczego ta sprawa jest ważna?

Takie sytuacje są rzadkie, ale kiedy się zdarzają, mają ogromny ciężar symboliczny. Osoby z niepełnosprawnościami często muszą walczyć o podstawowe prawa: dostępność, szacunek, niezależność. Gdy słyszą, że „mogą być zagrożeniem”, to nie tylko upokorzenie – to cofnięcie ich o lata w społecznym postrzeganiu. Co więcej, tego typu zdarzenia mogą zniechęcać inne osoby z niepełnosprawnościami do podróży, udziału w życiu publicznym, czy podejmowania aktywności zawodowej i społecznej.

Zaufanie do instytucji – w tym do linii lotniczych – buduje się poprzez zrozumienie i równe traktowanie. Kapitanowie, stewardzi, obsługa lotnisk – wszyscy są częścią systemu, który ma służyć ludziom. Kiedy jedna decyzja burzy to zaufanie, potrzebujemy więcej niż milczenia – potrzebujemy refleksji i zmian.

Co możemy zrobić jako społeczeństwo?

  • Wymagać transparentności – decyzje o odmowie powinny być jasno i konkretnie uzasadnione.
  • Wspierać osoby z niepełnosprawnościami – zarówno w przestrzeni publicznej, jak i medialnej.
  • Zgłaszać naruszenia – do Urzędu Lotnictwa Cywilnego, Rzecznika Praw Obywatelskich, organizacji pozarządowych.
  • Upominać się o szkolenia i edukację – personel linii lotniczych i portów lotniczych musi być przygotowany do kontaktu z osobami o różnych potrzebach.
  • Nie milczeć – nawet jeśli nas to nie dotyczy bezpośrednio. Każdy głos ma znaczenie.
  • Tworzyć sieci wsparcia – dzielenie się doświadczeniami może pomóc innym osobom uniknąć podobnych sytuacji.

Potrzebujemy systemu, który nie zawodzi

Nie chodzi tylko o jeden lot i jedną decyzję. Chodzi o to, żeby każda osoba – niezależnie od sprawności – mogła korzystać z przestrzeni publicznej bez lęku, że zostanie odrzucona. Linie lotnicze powinny mieć jasne, empatyczne procedury i gotowość do działania. A społeczeństwo – gotowość do reagowania i wspierania tych, którzy są dyskryminowani.

Ten przypadek pokazuje, że system może zawieść na każdym etapie – od przygotowania lotu, przez decyzję kapitana, aż po reakcję firmy po zdarzeniu. Potrzebujemy standardów, które nie będą zależne od widzimisię jednej osoby. I realnej kontroli nad ich przestrzeganiem.

Jeśli nie reagujemy na takie przypadki, dajemy ciche przyzwolenie na ich powtarzanie. A to oznacza, że każdy z nas – bez wyjątku – może być któregoś dnia potraktowany niesprawiedliwie.

Podsumowanie: nie chcemy być pasażerami drugiej kategorii

Osoby z niepełnosprawnościami nie powinny być traktowane jako ryzyko – tylko jako pełnoprawni obywatele. Ich prawa nie są „opcjonalne”, lecz zapisane w przepisach. Każdy taki przypadek to nie tylko złamane prawo, ale złamane zaufanie i przekaz, że ktoś może być „mniej ważny”.

Dlatego tak ważne jest, aby reagować. Aby domagać się jasnych procedur, szkolenia dla personelu, większej empatii i dialogu. Aby żądać odpowiedzialności od instytucji, które mają służyć wszystkim obywatelom – bez wyjątku.

Nie chodzi tylko o komfort – chodzi o prawo i godność. Jeśli dziś milczymy, jutro może spotkać to nas.

💬 Podziel się tym tekstem, zapytaj znajomych, co o tym myślą, albo opowiedz własną historię. Czasem jeden głos wystarczy, by uruchomić lawinę zmian. Im więcej nas będzie, tym trudniej będzie ignorować takie sytuacje.


Źródła:

 

Dodaj komentarz